69 research outputs found

    Podróż ograbiona : polska literatura podróżnicza po 1989 roku

    Get PDF
    Wnikliwa penetracja polskiej literatury podróżniczej skłoniła mnie także do wielu refleksji tyczących samego zagadnienia podróży, i choć niniejsza rozprawa w zamierzeniu miała mieć charakter namysłu jedynie nad podróżniczą literaturą, to jednak nie sposób, jak się wydaje, obu tych zagadnień od siebie oddzielić. Filozofia podróży wywiera bowiem ogromny wpływ na późniejszy sposób zapisu, a fizyczny proces pokonywania drogi odbija się potem na kształcie tworzonej publikacji. Tym samym, gdy podróż zamienia się w sztukę, późniejsze opisy zyskują na głębi kolorytu. Nie można także nie zauważyć trzeciego wymiaru opisywanego zjawiska, gdy na wszystko nakładana jest później wydawnicza maskownica. Niebagatelny wpływ roli wydawcy, już po spisaniu przez podróżnika swoich wspomnień, odciska na wędrownej relacji piętno bodaj takie samo, jak wcześniejszy akt zrealizowanej podróży. Poprzez zastosowanie wielu edycyjnych uatrakcyjnień oraz najnowszych marketingowych form sprzedaży, dzisiejsze książki podróżnicze daleko odbiegają już od tych, jakie znane są z dekad wcześniejszych. Bogata ornamentyka okładek, bujna, przemyślana i zaprojektowana w każdym detalu szata graficzna, mnogość fotografii oraz wszelakie promocje powodują, że niejednokrotnie błahy i mizerny tekst podnoszony jest do rangi arcydzieła, a rzecz interesująca gubi się i znika za medialnym szumem. Można śmiało przyznać, że tak jak dla książki podróżniczej sam akt podróży będzie praprzyczyną, tak całość spraw związanych z jej wydaniem staje się postprodukcją. Jednak kwerenda podróżniczych publikacji napawa dużą nadzieją. Podczas całej literacko-badawczej i przekrojowej wędrówki po kontynentach, śledząc publikację za publikacją, można także zauważyć, jak rozkładają się podróżnicze akcenty ze względu na samo zainteresowanie osób podróżujących po wybranym rejonie lub kraju. Przede wszystkim są to więc podróże po Wschodzie oraz po Afryce. Tych jest najwięcej, choć afrykańska ziemia wydaje się dopiero czekać na bardziej interesujące opracowania. Należy przypuszczać, że technologiczna dostępność Wschodu ma dla podróżnika znaczenie logistyczne i finansowe: można wsiąść na rower lub motor, przejechać Ukrainę, wjechać do Rosji i dotrzeć niemal do plaż Japonii i Korei, po drodze oglądając to i owo. Latem, w codziennym pociągu Kolei Transsyberyjskiej nie ma dnia, by nie było tam Polaków. Nieco mniej natomiast publikacji dotyczy Ameryki Środkowej i Południowej, choć kilkadziesiąt leżących tam krajów kusi górskimi krajobrazami Andów i Kordylierów, Patagonią, Amazonią, niebotyczną historią Majów i Inków, basenem Karaibów czy wyspami pokroju Galapagos. Podobnie rzecz ma się z książkami o Australii i Ameryce Północnej, których nie jest zbyt wiele. Czynnikiem o tym decydującym może być nadmieniana już wspólnota kulturowa i cywilizacyjna – mało kogo obchodzi taka sama asfaltowa droga, identyczne szklane budynki czy ludzie mówiący wszędzie po angielsku. Natomiast coraz więcej śmiałków, jak można zauważyć, rusza w tzw. podróże dookoła świata lub realizuje w ramach kuli ziemskiej jakieś oryginalne i jednorazowe projekty. Mając na uwadze, że na świecie wszystko, co było do zdobycia, zostało praktycznie zdobyte, przychodzi teraz czas na osiągnięcia: osiągnąć górę zimową trasą, przepłynąć ogromną rzekę wpław lub złamać każdy inny stereotyp – być pierwszym nie w zdobyciu, a właśnie w osiągnięciu. Tym samym pokusiłbym się w tym miejscu rozprawy o prognozę, że oprócz książek, które w dalszym ciągu będą się ukazywać w randze opowieści z regionów i krajów, coraz więcej publikacji dotyczyć będzie konkretnych zagadnień występujących na Ziemi w różnych miejscach i różnych natężeniach, a literatura podróżnicza na swój sposób stanie się bardziej specjalistyczna. Mając okazję odwiedzić przez szereg lat własnych podróży dziesiątki księgarń na całym świecie, wnioskuję też o tak wyraźnie rysującej się tendencji: nie tyle kto pierwszy, ale kto inaczej i ciekawiej. Na przestrzeni całej pracy badawczej kilkakrotnie także podnoszony był wątek jej dynamicznego rozwoju. Gdy cezura daty 1989 otworzyła przed tym literackim gatunkiem swoje podwoje, z roku na rok rozwija się i pęcznieje. Trudno jednak w oparciu o ogólnodostępną informację ocenić, na ile liczba nowych okładek na księgarskich półkach przekłada się na rynkowe wyniki sprzedaży. Nie mając wglądu w księgi rachunkowe wydawców i księgarzy sumy są trudne do oszacowania. Jednak wysyp i obecność tej literatury wraz z medialną wrzawą, jaką wokół niej czynią celebryci, każe przypuszczać, że wyniki sprzedaży są zadowalające. Wiodąc całość powyższych przemyśleń należy także zaznaczyć, że tematyka ta stanowi nadal otwarty obszar badawczy, wart ponad miarę kolejnych szczegółowych rozważań i konkluzji. Bowiem tak jak ludzie nie przestaną podróżować, można też przypuszczać, że za śladem Herodota nie przestaną również o świecie pisać. Czym więc jest przywołana w pierwszym zdaniu rozprawy szczera rozterka Ryszarda Kapuścińskiego o próbie pogodzenia pracy naukowo-badawczej z szeregiem własnych biograficznych doświadczeń? Czy i na tym tle nie powinno oto dojść także do pewnych konkluzji o charakterze normatywnym, gdy suchy namysł nad literaturą podróżniczą zdaje się zwyczajnie nie wystarczać? Artur Domosławski dla wiernej konstrukcji „Non fiction” wsiadał w samolot i w miarę możliwości sprawdzał wszystko na miejscu. Kilka lat temu chodziłem godzinami po białoruskim dziś Pińsku. Kościoły, cerkwie. Kilka niemieckich, emigracyjnych rejestracji. Polskie napisy tu i ówdzie. Za miastem rzeka i pomnik na tysiąclecie. Zapłaciłem trzy mandaty bez pokwitowania: za parkowanie, za prędkość i za robienie zdjęć obiektom strategicznym – poczcie. Ulicami hulał jesienny wiatr zapomnienia. Na targowisku wełniane szale, stare buty i kurz. Bagno. Niedaleko murowany dom pod numerem 43 z pamiątkową tablicą, że tutaj mieszkał wybitny polski pisarz i dziennikarz. Wszędzie pytałem, czy ktoś go zna. Nikt nie słyszał. Taksówkarze myśleli, że pytam o księdza, a starowiny pod kościołem uciekały spłoszone organami jak czarne gołębie. Wokół drewniane chałupy kłaniały się pustym chodnikom. Kręciłem nogą po okolicy i chciałem stamtąd jak najszybciej uciec. Czy obok biografii mistrza może powstać biografia podróżniczych dokonań? Czy pisząc o literaturze podróżniczej można ją przeniknąć bez własnego doświadczenia? Czy można trafnie pisać o poezji nie pisząc czasem wierszy? Wnikliwy namysł nad tymi zagadnieniami nie był prymarnym zadaniem tej rozprawy, jednak, jak się wydaje, od pytań tych nie można uciec i w jakimś sensie pozostają bez jasnej i jednoznacznej odpowiedzi, bo Podróż była przede wszystkim sprawdzianem pamięci. Zbigniew Herbert, kończąc swój spacer po ogrodzie, zwrócił uwagę na jeszcze jeden podróżniczy walor, i zapisał: Kiedy przyjadę tu za dwadzieścia pięć lat, Piaf będzie już martwą gwiazdą, jak Mistinguette. Ale z ludźmi mego pokolenia, z ludźmi, którzy przeżyli te same wojny, będę mógł się porozumieć, rzucając od niechcenia to nazwisko. Za dwadzieścia pięć lat. Ileż to pokoleń karpi legnie w mule stawu koło pałacu Chantilly. Tylko Sassetta będzie ten sam i cnota ubóstwa ulatująca w niebo będzie jak nieruchoma strzała Eleaty. Dzięki Sassetcie wstąpię dwa razy w tę samą rzekę i czas, „Chłopiec grający w kamyki” będzie na moment dla mnie łaskawy. Znów jestem w ruchu. Spieszę do śmierci. Przed oczami Paryż – hałas świateł. Można przypuszczać, że polska literatura podróżnicza w następnych latach także pójdzie drogą licznych powtórzeń, gdy młodzi dziś autorzy, znudzeni już poznanym i zweryfikowanym światem, ruszą na swoiste szlaki repodróży, snują potem literackie i pisarskie repasaże: kolacjonując autonomiczne wspomnienia o codzienność po dziesięcioleciach. W tym znaczeniu Heraklitowa rzeka nigdy nie jest tą samą, a powrót, jak chce wytrawny Theroux, nie musi być powtórką. Decyzja o powrocie w miejsca niegdyś poznane jest ryzykowna, ale nie sposób jej się oprzeć, pod warunkiem że owa podróż to nie poszukiwanie straconego czasu, lecz doznawanie całego teatru zdarzeń, które nastąpiły po pierwszym tam pobycie

    Reduction of defibrillation threshold and safety of usage of a new model of subcutaneous defibrillation lead

    Get PDF
    This study was designed to evaluate the performance of a new single coil model of a subcutaneous defibrillation lead (Medtronic, 6996S) by assessing its capability to lower the defibrillation threshold. The 6996S lead is a permanent unipolar subcutaneous lead with a short (15 cm) defibrillation coil. Additionally, the safety of the lead and its chronic stability were evaluated. The investigation was performed in patients who underwent implantation of an ICD system consisting of a single coil RV lead with a left sub-clavicular Active Can ICD. In these patients, the DFT was determined twice during the implantation procedure with a binary search protocol, once with an ICD system which included the 6996S lead (RV → Can + SQ), and once without the 6996S lead (RV → Can). The order in which the implanted system configurations were tested was randomised. Between June 2004 and February 2006, 32 patients were enrolled into the study. Post-implantation follow-up was of at least three-month duration. The DFT test results of 31 patients have been analysed. The average DFT of (Can → RV) and (Can + 6996S → RV) were respectively 14.3 ± 9.9 J and 10.5 ± 6.2 J (p = 0.007). The addition of the 6996S lead with 15 cm coil reduced the average DFT by 27%, which is about 80% of the DFT reduction obtained with the 6996 lead with 25 cm coil. Adverse events, predominantly related to progression of heart failure, were observed in eight (26%) patients during the study and were related neither to the particular 6996S lead model, nor to the implant procedure. The short-coil (6996S) SQ lead significantly reduced mean DFT. The implant procedure is safe, but the 6996S lead requires / warrants long-term surveillance / observation due to retraction of the tip of the lead, ranging from 1 to 4 cm, found in eight of 14 patients (57%) implanted with this lead model

    <Book Review> Yamanoi Kazunori, How does the politics change the social security

    Get PDF
    WSTĘP. Celem pracy była ocena wpływu otyłości oraz cukrzycy typu 2 na przerost lewej komory serca u pacjentów z nadciśnieniem tętniczym. MATERIAŁ I METODY. Badaniem objęto grupę 554 osób z nadciśnieniem tętniczym (62% mężczyzn, 38% kobiet) oraz 97 osób z nadciśnieniem tętniczym i cukrzycą typu 2 (61% mężczyzn, 39% kobiet). Średni wiek w obu grupach wynosił 53 &#177; 13 lat v. 58 &#177; 8 lat. U wszystkich badanych wykonano echokardiografię, dwukrotny pomiar ciśnienia tętniczego, mierzono obwód talii i bioder oraz określano wskaźnik masy ciała (BMI). WYNIKI. Masa lewej komory (LVM) oraz wskaźnik masy lewej komory serca (LVMI) były istotnie wyższe w grupie osób z nadciśnieniem tętniczym i cukrzycą typu 2 w porównaniu z grupą osób bez cukrzycy, wynosiły one odpowiednio: LVM &#8212; 280,6 &#177; 67,4 g v. 247,3 &#177; 74,8 g, p < 0,0001; LVMI &#8212; 145,2 &#177; 33 g/ /m2 v. 129,9 &#177; 36 g/m2, p < 0,0001. W przypadku osób z nadciśnieniem tętniczym nieobciążonych cukrzycą wykazano dodatnią korelację BMI z LVMI (r = 0,17, p < 0,0001), zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet. W przypadku wskaźnika talia/biodro wykazano dodatnią korelację z LVMI tylko w grupie kobiet (r = 0,26, p < 0,0001). U pacjentów ze współistniejącą cukrzycą typu 2 nie stwierdzono związku BMI oraz wskaźnika talia/biodro z przerostem lewej komory serca. WNIOSKI. Czynnikami zwiększającymi ryzyko przerostu lewej komory serca wśród osób z nadciśnieniem tętniczym są wysoki wskaźnik masy ciała oraz otyłość brzuszna w przypadku kobiet. Pacjenci ze współistniejącą cukrzycą typu 2 cechują się bardziej zaznaczonym przerostem lewej komory serca. (Diabet. Prakt. 2011, tom 12, nr 4, 134&#8211;141)INTRODUCTION. The aim of this study was to assess the influence of obesity and diabetes mellitus on left ventricular hypertrophy in patients with arterial hypertension. MATERIAL AND METHODS. Study population consisted of 554 patients with hypertension (62% men, 38% women), and 97 patients with hypertension and concomitant diabetes mellitus (DM) (61% men, 39% women). The mean age in these two groups was 53 &#177; 13 years v. 58 &#177; 8 years respectively. We performed echocardiography as well as blood pressure (twice) and waist and hip circumference measurements. Body mass index (BMI) was assessed. RESULTS. Left ventricular mass (LVM) and left ventricular mass index (LVMI) were significantly higher in the group with hypertension and concomitant DM than in the group without DM, LVM &#8212; 280.6 &#177; 67.4 g v. 247.3 &#177; 74.8 g, p < 0.0001, LVMI &#8212; 145.2 &#177; 33 g/m2 v. 129.9 &#177; 36 g/m2, p < < 0.0001. In patients with hypertension without DM, BMI positively correlated with LVMI (r = 0.17, p < < 0,0001) in men and in women. Waist/hip ratio positively correlated with LVMI in women (r = 0.26, p < 0.0001). In the group of patients with concomitant DM, BMI and waist/hip ratio didn&#8217;t correlate with left ventricular hypertrophy. CONCLUSIONS. Higher body mass index and abdominal obesity in women are risk factors for left ventricular hypertrophy. Left ventricular hypertrophy is more prevalent in the group with concomitant DM. (Diabet. Prakt. 2011, vol. 12, no 4, 134&#8211;141

    Flecainide in clinical practice

    Get PDF
    Flecainide, similar to encainide and propafenone, is IC class antiarrhythmic, inhibiting Nav1.5 sodium channels in heart muscle cells and modulates cardiac conduction. Despite its over 40-year presence in clinical practice, strong evidence and well-known safety profile, flecainide distribution in Europe has not always been equal. In Poland, the drug has been available in pharmacies only since October this year, and previously it had to be imported on request. Flecainide can be used successfully in both the acute and chronic treatment of cardiac arrhythmias. The main indication for flecainide is the treatment of paroxysmal supraventricular tachycardias, including atrial fibrillation, atrioventricular nodal re-entrant tachycardia, atrioventricular re-entrant tachycardia and ventricular arrhythmias in patients without structural heart disease. Beyond that, it may be used in some supraventricular tachycardia in children and for sustained fetal tachycardia. Many studies indicate its efficacy comparable to or better than previously used drugs such as propafenone and amiodarone, depending on the indication. This review aims to highlight the most important clinical uses of flecainide in the light of the latest scientific evidence and to provide an overview of the practical aspects of treatment, including indications, off-label use, contraindications, areas of use, monitoring of treatment and most common complications, taking into account special populations: children and pregnant wome

    Predictors of long-term prognosis based on clinical status and measurements achieved after 9-week Hybrid Comprehensive Telerehabilitation in Heart Failure Patients: A Subanalysis of the TELEREH-HF Randomized Clinical Trial

    Get PDF
    BACKGROUND: Predicting prognosis in heart failure (HF) is of major importance. AIM: The aim of the study was to define predictors influencing long-term cardiovascular mortality or HF hospitalization (“composite outcome”) based on clinical status and measurements obtained after the 9-week hybrid comprehensive telerehabilitation (HCTR) program. METHODS: This analysis is based on TELEREH-HF (TELEREHabilitation in Heart Failure) multicenter, randomized trial that enrolled 850 HF patients (left ventricular ejection fraction [LVEF]≤40%). Patients were randomized 1:1 to 9-week HCTR plus usual care (development sample) or usual care only (validation sample) and followed for median 24 months (Q1:20 Q3:24) for development of the composite outcome. RESULTS: Over 12–24 months of follow-up 108 (28.1%) patients experienced the composite endpoint. The predictors of our composite outcome were: non-ischaemic etiology of HF, diabetes, higher serum level of: N-terminal prohormone of brain natriuretic peptide, creatinine, and high-sensitivity C-Reactive Protein; low carbon dioxide output at peak exercise, high minute ventilation and breathing frequency at maximum effort in cardiopulmonary exercise test; increase of delta of average heart rate in 24h-ECG Holter monitoring, lower LVEF and patients’ non-adherence to HCTR. The model discrimination C-index=0.795 and decreased to 0.755 on validation conducted in the control sample which was not used in derivation. The 2-year risk of the composite outcome was 48% in the top tertile versus 5% in the bottom tertile of the developed risk score. CONCLUSION: Risk factors collected at the end of the 9-week telerehabilitation period performed well in stratifying patients based on their 2-year risk of the composite outcome. Patients in the top tertile had an almost ten-fold higher risk compared to patients in the bottom tertile. Adherence to treatment but not peakVO2 or quality of life were significantly associated with the outcome
    corecore